KOPCIUCH

- Kogo Ty szukasz właściwie..księcia z bajki?
- Tak właśnie. Na białym rumaku.
- No to się nie przelicz. Rumaka to może i znajdziesz w najbliższej stadninie ale z księciem możesz mieć kłopot.
- Czyżby? Wczoraj właśnie jednego spotkałam.
- Taak? A gdzie niby?
- Na światłach. Na ulicy znaczy..ojeju no...na światłach stał czerwonych a ja przez ulicę przechodziłam, przebiegałam raczej. No bo mrygało mi, to przecież nie będę czekać jak ten gupek na następne...przebiec chciałam. Tylko wiesz, te buty moje nowe..piękne one są i nogi wydłużają - w zasadzie to czuję się w nich jak modelka prawie..taka wysoka i ponętna..
- Yhm..no grunt to dobra samoocena.
- Wredna jesteś jakaś...znów se zrobiłaś szlaban na słodycze?
- I kto tu wredny jest?
- Dobra, weź. Anyway..przez tę ulicę przebiegałam, wiesz. A te buty siup! Pospadały. Żeby, jeden jeszcze, rozumiesz? To by jakoś tak z gracją wyglądało, zalotnie. To nie! Oba mi pospadały jak ofierze ostatniej. Noo i tu wkoczył do gry książę rzeczony. Jak nie wyskoczy z tego samochodu i do mnie nie podleci - myślałam, że złodziej jakiś, w łeb torebką chciałam go zdzielić. A on do nóg się rzuca i te buty mi wiesz, zakłada. No a ja akurat paznokcie obdrapane miałam, bo wczoraj na youtubie siedziałam i te pazury skubałam. No to ja do niego, że nie..proszę pana. A on w ogóle nic, że pomoże itd. Więc się rzucać przestałam i dałam sobie te buty założyć. No bo mi się wtedy Kopciuszek przypomniał. I zaczęłam myśleć: O Matko! O Matko! To książę mój przecież będzie. Jak mi ta głowa swoją drogą szybko pracuje.   Projekt  sukni ślubnej w międzyczasie wymyśliłam. Piękna była. A on słuchaj te buty mi założył.... do widzenia powiedział.... do samochodu wsiadł i pojechał. Burak jeden.
- No to z niego słaby książę był czyli.
- Nie no trochę był, tylko  potem wiesz..w żabę się zamienił.
- A w bajkach to nie na odwrót czasem jest?
- Co na odwrót?
- No że to żaba w księcia, a nie książę z powrotem.
- Dobra, dobra. Moja bajka, moje reguły. Poza tym w Shreku tak było, czyli można.
- Aha.
- A zresztą....jak przyszłam do domu to zobaczyłam, że mam na palcu dziurę w rajstopie. To może się zraził trochę. Jak to książę taki. 
- No to nie on książę słaby, tylko z ciebie Kopciuch a nie Kopciuszek.
- Pfff. No i po co mi książę w zasadzie. Oni wcale nieżyciowi są. Tylko żeby te konie miał.
- Jakie konie? O jednym mówiłaś rumaku.
- No tak, ale jak się tak zastanowiłam, że jak z księcia rezygnuję, to chociaż te konie mechaniczne niech będą.


Komentarze