MESZKA

Wrzesień już, czas gdy liście z drzew romantycznie spadają na ziemię niesione przez niezdecydowany wiatr to tu..to tam...no ale nie w tym roku przecież. Teraz komary nadal nad Wisełką w dupę tną, meszki do oczu, ewentualnie nosa wlatują ginąc w gilach śmiercią tragiczną.
Swoją drogą  - niezwykle atrakcyjnie to wygląda, gdy odstawiona laska z cyckami na wierzchu, ewentualnie pewny siebie gentleman z piersią większą niż u laski, sterydem dopasioną - również, a jakże, odsłoniętą - zaczyna się rzucać, smarkać na chodniki piękne nadwiślane, świeżo po remoncie, prychać i tańca godowe odstawiać. Coś się stało? Astmę ma? Wciągnął za dużo? A skąd.. to meszka rzeczona do noska wpadła lecąc w sine ręce śmierci ślepo, wierząc że jak hipstera przydusi świat piękniejszym się stanie.

Komentarze