PREZENTACJA

Dzień przed:

Ach..jutro MÓJ dzień, ja im wreszcie pokażę ile jestem warta, dostanę ten awans, dostanę, dostanę, dostanę! Ha! No dobra, trzeba wybrać ciuszki. Nie za frywolne, nie za poważne, niezbyt kobiece, nie do końca unisex.......hm....może ta sukienka czerwona...no nie, czerwony będzie zbyt agresywny. Może ta garsonka szara....no nie przecież...nie szara. Odważnie girl! OK, to czerwona spódnica i szara bluzka, albo czarna. Ewentualnie biała. Bądź ecru...(2 godziny później) no dobra, to szara bluzka i czerwona spódnica. To teraz włosy...rozpuszone...czy warkocz, kucyk może..albo koczek...nie, nie, nie, nie. Nie po to pracuję w korpo, żeby koczki nosić jak belfer. No dobra kucyk. Gładki. Ha! Profeska będzie. Jejku! Buty! No buty to niezwykle ważny element stroju przecież. Żadne tam czarne czółenka. Hm....hmm......hmmm....................................ohmmmmmmmm...........................................................................
...............................................................a w zasadzie to czemu nie czarne czólenka!
No! To jestem gotowa, chociaż chyba nie. Co ja tu miałam....Cholera prezentacji nie przejrzałam!!

TEN dzień:

No dobra, prezentacja przejrzana, strój wybrany, na głowie elegancki koczek. Idu. Komputer jest, prezentacja jest, zapasowy pendrive jest. Jestem niepokonywalna!!!
!#% !# mój obcas! No jak on mógł! Mamuniu, jak ja będę przed nimi stała z połamanym obcasem.....
Ee tam. Będę stała na palcach. Łydki mi się wyrzeźbią.
!!#^*%%!#@!!!!! No rzesz!!! Jak to oczko w rajtkach??? Nic to, nic. Po drodze kiosk, kupię nowe. Calm down i kup rajstopy. Będzie gut. Prezentacja jest super. Ja jestem super. Będą zachwyceni. I prezentacją i mną. Uwierz w siebie i do przodu. Już prawie jestem, na pewno się nie spóźnię, mam 15 minut zapasu. Zdążę wypić kawę, zjeść kanapkę, żeby w brzuchu nie burczało, bo wstyd. No pół, żeby po spódnicy nie było widać obżarstwa. Pogadam z koleżankami dla rozluźnienia. Sprawdzę kompa. Sprawdzę literówki. Wszystko sprawdzę. 15 minut to kupa czasu.

?! Kiosk minęłam!! Oj nie, oj nie! Czasu cofnąć się nie da, a ja nie mam czasu się cofnąć. No ale przy pracy ta Ropucha tylko, bo biurowce powstają jak grzyby po deszczu ale reszta niekoniecznie za tym nadąża. Anyway, wypowiedziałam niemą wojnę ropuszemu kierowniczynie więc do Ropuchy nie zajrzę. Nie będzie mnie dziad podwójnie za ciastki naliczał. Hmm. O! Kolegę wyślę. Kolega wysłany. Kolega kupił pończochy......Biedny sam od 2 lat przeszło. Głodnemu chleb na myśli. W dodatku jedna nogawka sięga pod szyję, a druga pod kolano. Lubię ekonomiczne zakupy. No ale ekonomiczne wyroby potrafią zaskoczyć. W zasadzie to nawet zabawne...ale nie dziś!! No nic. Oczko na jednej nodze. Ją się obetnie i założy pończochę wersję pod szyję. Tylko kolory różne trochę. A co tam. Bokiem będę szła. i stanę noga za nogą....na palcach. Cholera. Ojej! 5 minut a komp nie włączony! No ale działa przecież. Czemu miałby nie działać. Złośliwość rzeczy martwych mnie nie dotyczy. Ach dotyczy! No ale na dziś już się wyczerpała. Włączę kompa w windzie. Niby 25 piętro, a miga jak na 2. Głupie wymysły głupich inżynierów, w głupich biurowcach. Można by przenieść biuro na zadupie jakieś. Taniej by było. Pensje by podnieśli. To nie! najdroższy tower musi być. Identyfikatora nie mam! Mać psia. Znają mnie. Mogliby wpuścić. To nie. Dowodzik cholera. 2 minuty! Bogowie greccy, rzymscy i wszyscy pozostali! How come?! Biegiem do sali. Nie ta sala? Biegiem do drugiej. Z gładkiego koczka zrobiła się Tina Turner po koncercie. Na twarzy pot błyszczy jak psu wiadomo co. Nic, tylko robić foty i wrzucać w net jako przykład jak nie robić strobingu.
Ha! Jestem!

Co odwołane? Jak to odwołane?? Ach szef nasz umiłowany przełożył na jutro? Yhmm.... No nic. Jutro nic już mi się po drodze nie przydarzy...


Komentarze