OFFLINE


PL

No i jestem. Znowu. Częstotliwość mi wzrosła ostatnimi czasy. Stwierdziłam, że kocham świat rzeczywisty ale ten mój własny - osobisty - nieco wirtualny - alfabetem rysowany też mi do szczęścia potrzebny. No i chyba wolę pisać niż mówić. To znaczy mówić lubię ale czasem w grupie odezwać się ciężko i zanim się zbiorę, to już po temacie. Albo palnę coś bez sensu też - czasem może i z sensem ale palnięcie z sensem to też palnięcie. No i wychodzę na buca. I potem muszę te spojrzenia innych znosić oburzenia pełne. A tu nie muszę. Nawet jeśli są - to ja ich nie widzę i niezmiernie mi z tym dobrze.
No a dziś mnie naszło na przemyślenia na temat bycia offline. No wiecie, taka idea zacna, by -  kiedy się spotykacie ze znajomymi, czy chłopakiem, rodziną tudzież -  telefon w torebce schowany trzymać, w kieszeni ewentualnie. Tylko panowie, uważajcie proszę w której kieszeni te telefony trzymacie, bo jak za blisko penisiątka będzie, to wam wszystkie plemniki wytłucze. Serio mówię. Sprawdźcie Wikipedię 💀
Anywho...to przeżywanie życia w pełni podobno udać się może jedynie w przypadku odcięcia się zupełnego od mediów wszelakich. Na wsi, plaży ewentualnie, z książką papierową i drinkiem z ekologiczną słomką. Ja do ekologicznych słomek nic nie mam, jestem nawet bardzo za, byleby z tektury nie były, bo rozpuszcza się toto i efekt smakowy zaburza.
No ale to życie offline - czy można żyć offline w obecnych czasach, kiedy zaglądamy w telefon w chwilę po przebudzeniu? Chcemy, czy nie chcemy zaglądamy, bo ostatniego budzika pozbyliśmy się w 2003. A jak już do tego telefonu zajrzymy, to często dobudzamy się z nim w dłoni, przeglądając powiadomienia, które pojawiały się przez ostanie osiem godzin, niezrażone nocną porą.
Macie radio w kuchni? Bo ja nie mam. Zbieram się od czasu jakiegoś do zakupu ale w zasadzie to po co, skoro można podczas porannego kawobrania muzykę ze Spotify puścić, a filmik z YT na telefonie obejrzeć.
Co robicie w drodze do pracy? Czytacie książki? Ja akurat obecnie nadal słucham Spotify, gdyż w porze bezśniegowej do pracy udaję się na manualnie napędzanym dwukołowcu, więc i ręce kierowaniem mam zajęte. Ale w czasie, kiedy deszcz/śnieg pada, a tyłki na przystankach marzną też czytam. Ja akurat czytam papierowo ale większość współtowarzyszy niedoli porannych podróży oczy ma w telefony wlepione. Zakładam, że też czytają, ale może większość scrolluje kotki na insta. Ja to rozumiem, też czasem scrolluje, tyle że corgi - no cudowne są przecie - i też za każdym razem się dziwię, jak te dwie godziny zleciały.
A w pracy? Są jeszcze ludzie, którzy mogą pracować w 100% offline? Nawet sprzedawca w sklepie nabija Ci punkty na appkę, a stolarz zamówienia mailem zbiera. Czy to jest takie złe? No nie chyba, przecież to ułatwia życie. I o ile szef nie ściąga cię sms-em do pracy z wakacji, a klienci nie piszą maili po północy, jest ok.
Ostatnio, kiedy byłam na kolacji z koleżankami nabijałyśmy się z pary, która zamiast siedzieć wpatrzona z miłością w swoje oczy strzelała foty przyniesionej właśnie kolacji i sobie nawzajem, checkując od razu, czy dobrze wyszły i czy nie trzeba strzelić kolejnych pięciu. Ale przecież my chwilę wcześniej robiłyśmy dokładnie to samo.
Nie wrzucasz foty naleśnika na stories, żeby pokazać, że rozpiera cię duma, że cię na niego stać, bo to raczej słabo by świadczyło o twoich zasobach. Wrzucasz go po to, by pokazać, jaki jest ładny i że za chwilę przyswoisz te sto tysięcy kalorii i bardzo jesteś z tego powodu kontent. I to też jest ok.

Świat idzie do przodu, nie zostawajmy w tyle. Życie online jest ok, o tyle, o ile nie jest to całe twoje życie. I nie trzeba być zatwardziałym anty, czy zdecydowanym pro. Najważniejszy jest balans. Jak we wszystkim. Więc scrolluj te kotki, a potem pogłaszcz własnego. Zrób idealne zdjęcie sałatce na insta, a przez resztę wieczoru patrz chłopakowi w oczy. I pisz z koleżanką na Whatsapp'ie - i umów się z nią w prawdziwej kawiarni, na prawdziwą kawę. Nawet jeśli to musi być latte. Telefon, by naładować baterię potrzebuje ładowarki, a  ja i ty słonca i drugiego człowieka. 

Być zupełnie offline nie trzeba ale być wciąż online nie warto.

AVE


EN

Here I am. Again. Quantity has increased lately. I've stated, that I really love real world, but to stay happy I also need my own - virtual - drawn with the alphabet one. And I guess I prefer to write, than talk. I mean - I like to talk, but sometimes it's hard to start in a group and when I finally find the stength to do it, it's usually after the topic. Or I can say something stupid , and I often do it. Even if it's not nessesarly stupid it's not something that should be said, so I become a buffoon, and I have to embrace all those looks full of disgust. And here I don't. Even if they are. I don't see them and I'm very happy with that. 


And today I was thinking about being offline. You know - there is such noble idea, to - when you're seeing your friends, boyfriend or family - keep your phone in your bag, pocket eventually. But please gentlemen - watch out in which pocket you keep your phone, cause if it'll be too close to your willy it will burn all your sperm. I mean it - check Wikipedia 💀 
Anywho...that whole truly living life can supposedly work out only, if you cut off all the media. In the countryside, beach eventually, with a paper book and drink with ecologic straw. I have absolutely no problem with ecologic straws, actually I suport the idea a lot, as far as they're not made with paper. If they are made with paper they melt, interfere the taste and it's not fun. 
But that whole offline life - can you truly live offline nowadays, when taking the phone in our hands is the first  thing we do after waking up? We do it, no matter if we want it, or not, as we got rid of the last alarm clock in 2003. So, when we take that phone, we usually wake up with it in our hands, checking all those notifications, which popped out during the last few hours, not discouraged with the night time. 
Do you have a radio in the kitchen? I don't. I was thinking about getting one for some time, but for what, really? You can always listen to some music on Spotify, or watch videos on YT on your mobile during morning coffee making.  
What are you doing while you travel to work? Do you read a book? I still listen to Spotify presently, as during the non-snowing season I drive to work on a manually driven two-wheeler, so my hands are rather ocuppied too. But when it's raining/snowing, and bums freeze on the bus stops I read too. I do read the paper, but most of the companions of the misery of the morning's travels do it on their phones. I mean - I assume they read, but maybe most of them scroll cats on insta. I do understand it, I do it too sometimes, just pick corgies more often (they are so cute!) and I'm also suprised each time, how those two hours have past. 
And what about work? Are there any people, who can work offline? Even at the shop shop-assistant saves the points you collect on an app, and a Carpenter uses an e-mail to collect the orders. Is it that bad? I don't think so, it makes the life easier, doesn't it? And if your boss doesn't call you off from your vacation by a text message, or clients don't write e-mails after midnight it's fine. 
Lately, when I was having dinner with my friends, we were laughing at the couple, who - instead of holding their hands, and looking into each other's eyes - were shooting pics of a just received dinner and themselves, checking them quickly, to make another five, if the previous ones weren't good enough. But we were doing exactly the same few minutes ago. 
You don't put your pancake on Istasories to show how proud you are you can affort it, it would state rather badly about your status. You do it, to show how pretty it looks, and to share you're going to absorb that one hundred thousand calories and you're extremely content of it. And that's fine too. 

The world is moving forward, let's not stay behind. Online life is ok, if it's not the whole our life. And you don't need to be a confirmed anty, or an impenitent pro. The balance is the key. Like with everything else. So do scroll those cats, and then play with your own one. Do the perfect shot for insta post, and look into your boyfriend's eyes for the rest of the evening. And write with your friend on Whatsapp, and then meet her in a real coffee shop, to drink a real coffee - even if it has to be a latte. 
A phone needs a charger to load the battery, and you need sun and other human.

It's not nessecary to be completely offline, but it's not worth to be always online.


AVE



Komentarze