WIOSNA/SPRING

PL


Na początku lutego mało kto spodziewa się wiosny. Ale ja ją dziś poczułam. Masz tak czasem? Kombinacja zapachu i smaku powietrza, wraz z odpowiednią domieszką pozostałych zmiennych sprawia, że trafiasz w bardzo odległe, a jednocześnie bardzo bliskie Twemu sercu miejsce w którym już kiedyś byłeś. Ja tam dziś właśnie trafiłam. W sekundę ze szklanego biurowca przeniosłam się na podwórko pod blokiem i stojąc w pastelowych adidasach i nowej, seledynowo-różowo-granatowej, ortalionowej kurtce w romby (no cóż, taka była wtedy moda ale lata '90 wracają, więc śmiać się nie ma z czego) w blasku pierwszych, wiosennych przesmyków słońca czekałam na zaprzyjaźnioną Kasię. Pojęcia nie mam, jak myśmy się wtedy umówiły, skoro komórek, ani WhatsApp'ów żadnych nie było.






Na tę jedną nanosekundę przeniosłam się z chwili obarczonej stresem i nerwowością do miejsca tak przyjemnego i ciepłego, że zapragnęłam więcej. Chciałam tam zostać na dłużej, no ale jak? Przecież czasu nie cofnę. Jestem dorosła (w zasadzie juz prawie połowę swojego życia jestem dorosła i wcale nie wiem, czy to mnie cieszy) i to się nie zmieni. Chociaż może to wcale nie o tę dorosłość chodzi, a o miejsce w którym jestem? Mentalnie i fizycznie? O to poczucie radości i beztroski? Jak to się dzieje, że niektórzy zachowują w sobie tę szczerą radość, a innym brakuje jej prawie każdego dnia? Czy można nauczyć się być radosnym na nowo? A może nie ma potrzeby się nad tym zastanawiać? Może należy przyjąć status quo i podążać torem, jaki los, bądź przypadek za nas wybrał?




Pamiętam dokładnie, jak tamtego odległego dnia wyglądałam ale za nic nie mogę sobie przypomnieć o czy myślałam. Jeśli jednak powrót do tamtej chwili sprawia mi tak wiele przyjemności, to chyba nie mogło to być nic przytłaczającego. Najgorszym możliwym zmartwieniem mogło być to, że powinnam była w tamtym momencie siedzieć przy biurku i odrabiać lekcje, zamiast włóczyć się z Kasią w poszukiwaniu przygód. Założyć się jednak mogę, że - znając siebie - to też ogromnym zmartwieniem nie było.






Jak więc przywrócić w sobie to szczęście i beztroskę w życiu dorosłym, które samo z siebie beztroskie wcale nie jest? Jak zdobyć się na odwagę, by zrobić coś innego, niż zawsze? Nie dlatego, że wiemy, że chcemy to zrobić ale dlatego jedynie, że chcemy sprawdzić, czy faktycznie chcemy? I czy będziemy dzięki temu szczęśliwsi?






Ja straszliwie lubię przestawiać meble w domu. Co kilka w zasadzie tygodni (miesięcy, jeśli jest wyjątkowo dobrze) mój salon wygląda zupełnie inaczej. Wczoraj usłyszałam, że jestem chyba jedyną osobą, która tak często zmienia aranżację mieszkania. To wcale nie był komplement ale wyjątkowo mnie ta opinia ucieszyła. Nie boję się takich zmian, bo cóż złego mogłoby się stać? Mogłabym się co najwyżej nie ucieszyć z nowego ustawienia i trzeba by było pozawracać wszystko na poprzednie miejsce. W tym przypadku stresuje mnie brak możliwości zmiany. Ograniczenie. Czyli to, co zazwyczaj sami fundujemy sobie w przypadku o wiele ważniejszych kwestii...






Często jest tak, że ludzie w "pewnym" wieku zaczynają uważać, że jest za późno na zmiany. Bo szaleć to można sobie było po 20, a jak się studia kończy i "poważną" pracę zaczyna, to już miejsca na szaleństwa, próby i bujanie w obłokach nie ma. Z tym bujaniem to się w życiu nie zgodzę, bo w jakim bym nastroju nie była i ile lat nie skończyła, to w obłoczkach od czasu do czasu pobujać się muszę.  No ale za te szaleństwa i zmiany, to chyba z własnej woli za często się nie łapię, co skutkuje tym, że moje marzenia i plany zostają pomiędzy wspomnianymi obłoczkami czekając na lepsze jutro.




To, co najbardziej blokuje nas przed zmianą i próbą uszczęśliwienia samego siebie to najczęściej my sami. To strach przed porażką i opinią innych. Przecież nikt nam nie zabroni robić tego, co robić chcemy. Może to wyśmiać, wyszydzić, czy z nas zadrwić. Jednak jeśli ma na to czas i energię, to może powinno w nas wzbudzić to żal, a nie strach? A porażka? Najwięksi tego świata najwięcej też zapewne przeboleli porażek. No ale gdyby przed tymi porażkami uciekali, zamiast stawić im czoła, największymi z pewnością by nie byli. Winston Churchill powiedział kiedyś, że "sukces polega na przechodzeniu od porażki do porażki bez utraty entuzjazmu".






Lubię czuć wiosnę. I w powietrzu i w sercu. I tak sobie myślę, że chciałabym czuć ją dużo częściej...i tego właśnie sobie i Tobie życzę. 💓




Ave!












EN


Hardly anyone is expecting spring at the beginning of February. But I felt it today. Do you feel it sometimes? The combination of smell and taste of the air, together with the appropriate admixture of other variables takes you to a very distant, yet very close to your heart place, where you have been once before. I just got there today. In a second from a glass office I moved to the yard next to the block from my childhood, and standing in pastel sneakers and a new, aquamarine-pink-navy blue, ortalion jacket in diamonds (well, that was the fashion then but the '90s are back, so there is no reason to laugh) in the light of the first spring passes of the sun I was waiting for my friend Kasia. I have no idea how we met back then, with no cells or WhatsApps.






For one nanosecond I moved from a moment of stress and nervousness to a place so pleasant and warm, that I wanted more. I wanted to stay there longer, but how? I can't turn back time. I am an adult (basically I am an adult for almost half of my life and I do not know if I like that fact) and it will not change. Although maybe this is not about this whole adulthood, but about the place where I am? Mentally and physically? About that pure joy and easiness? How is it happening, that some people retain this sincere joy, and others miss it almost every day? Can you learn how to be joyful again? Or maybe there is no need to think about it? Maybe you should accept the status quo and follow the path, which fate or accident chose for us?






I remember exactly how I looked that distant day, but I can't remember what I was thinking about. However, if returning to that moment gives me so much pleasure, it probably could not be anything overwhelming. The worst possible worry could be that I should have been sitting at my desk and doing my homework at that time, instead of hanging out with Kasia in search of an adventure. I bet, however, that it wouldn't be a huge worry anyway.






So how do you bring back happiness and carefreeness in adults life, which is not carefree by itself? How do you get the courage to do something different than always? Not because you know that you want to do it, but only because you want to see if you really want to do it, and if it will bring you that happiness?






I really like to rearrange my furniture at home. Every few weeks (months if it's exceptionally good) my living room looks completely different. Yesterday I heard that I am probably the only person who changes the interior of the apartment so often. It was not a compliment at all, but I was extremely pleased with this opinion. I am not afraid of such changes, because what could happen? At most, I could not be happy with the new setting and I would have to return everything to the previous place. In this case, I am stressed by the lack of change. Limitation. And that's what we usually fund ourselves in case of much more important issues ...






It is quite common, that people at a "certain" age begin to think that it is too late for a change. Because you could go crazy, when you're 20, but when you finish your studies and start a"serious" job, there is no room for crazyness and swinging in the clouds. I will never agree with this swinging, because no matter in what mood I am, or how many years I have, I have to loose myself in the clouds from time to time. But if we're talking about these crazyness and trying to change something...well I don't get myself there too often, which means that my dreams and plans stay between the mentioned clouds, waiting for a better tomorrow.






What blocks us the most from change is ourselves. It is that fear of failure and the opinion of others. After all, nobody will forbid us to do what we want to do. Someone can make fun of us, ridicule or mock us. However, if that someone has time and energy to do it, maybe we should feel sorry for that person instead of fear? And failure? The greatests in the world probably had to get trough the enormous amount of defeats. But if they fled from these failures, instead of facing them, would they truly be the greatest? Winston Churchill once said that "success is going from failure to failure without losing enthusiasm."




I like to feel the spring. Both in the air, and in my heart. I would like to feel it more often...and this is what wish for you and myself. 💓



Ave!





Komentarze